Zapomniane historie
Dzisiaj, w drodze do pracy spotkało mnie coś dziwnego. Na zatłoczonym chodniku zaczepił mnie bezdomny. Wypatrzył mnie z większej odległości. Widziałem jego zdziwioną, a być może przerażoną minę. Zaczął się przepychać w moją stronę, niezdarnie, ale z uporem roztrącając przepływający dookoła tłum ludzi. Zdezorientowała mnie ta sytuacja. Próbowałem zwiększyć dystans między nami, jednak bezdomnemu w końcu udało się mnie dopaść. Chwycił mnie za rękę (poczułem chropowaty, twardy dotyk jego dłoni) i wycharczał:
– Pomóż nam! Nie musiało tak być, to jeszcze można odwrócić…
Udało mi się wyrwać i wmieszać w śpieszący się tłum. Poczułem ulgę. Chociaż zdarzenie wciąż siedzi mi w głowie – bezdomny miał moją twarz.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: