Osamotnienie
Miałem dziwny sen. Śniło mi się, że obudziłem się w nocy, przeniknięty niepokojem. W progu sypialni stała biała, szczupła postać. Była bardzo wysoka. Jej twarz nie miała rysów, sylwetka żadnych szczegółów – wyglądała jak posąg z mgły.
Przybysz mówił, a jego głos był jak lodowaty powiew, pod wpływem którego zamarły moje myśli.
– Dajemy ci to ciało oraz wspomnienia. Będziesz nam służyć, gdy nadejdzie czas.
Zjawa rozmyła się w świetlistą mgiełkę. Po chwili nie było po niej śladu. Leżałem wsłuchując się w miarowy oddech Anny. Przytuliłem się do niej i udało mi się zasnąć.
Poranek był taki sam jak wszystkie inne. Po wczesnej pobudce chwilę pieściliśmy się z Anną. Leżąc na mnie, spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała, że mnie kocha.
Poszliśmy zrobić śniadanie. Zapach obudził dzieciaki, które zeszły z piętra, jeszcze trochę marudne i zaspane. Obcałowały mnie na powitanie.
Zaraz przybiegł też Ko, nasz trzyletni foksterier. Wypełnił kuchnię swoją nieokiełznaną energią, biegając od domownika do domownika i żywiołowo witając się z wszystkimi po kolei. Gdy przyszła kolej na moją żonę, pies nagle wyhamował bieg, aż stracił równowagę. Na chwilę runął na ziemię, ale poderwał się zaraz i z cichym piskiem odskoczył na bezpieczną odległość. Wbił wzrok w Annę i zaczął ujadać.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: