Nowa Fantastyka 11/2021
Dział literatury polskiej otwierają “Jesieniarze” Przemysława Zańko. To opowiadanie budzące mieszane uczucia. Plusem jest osadzenie akcji w swojskich realiach oraz zrobienie z umiarkowanie fantastycznej fabuły groteskowego pamfletu na kapitalizm. Całość aż tchnie atmosferą cudu gospodarczego, wraz z jego nieodzownymi składnikami jak chociażby umysły wyprane retoryką finansowego sukcesu, tak smutnie wypadającą w zestawieniu z realiami w jakich ten sukces się urzeczywistnia. Na minus przemawia brak twórczej dyscypliny – to opowiadanie mocno czuć czymś niedopracowanym, pierwszym, próbnym, mimo że według notki biograficznej autor całkowitym świeżakiem nie jest. Od czysto warsztatowej strony zastanawiało mnie, dlaczego wszystkie anglojęzyczne zwroty zostały podane w wersjach spolszczonych, fonetycznych, ale już nazwiska celebrytów nie. Gwoli konsekwencji to skoro “team” jest “timem”, “Cage” powinien być “Kejdżem”?
W “Okopie nasz” Piotr Jedliński realizuje dosyć toporny pomysł, bazujący na zabawie czasem i infernalną estetyką. Ma to jakiś potencjał, jednak według mnie niewykorzystany. Coś a la “Cube”, który laboratoryjnie wycyzelowaną sytuację fabularną wykorzystuje na swoją korzyść – tutaj niestety to się nie udało i całe opowiadanie odebrałem jako narracyjne uproszczenie.
Po tych dwóch historiach poczułem rozczarowanie i uznałem, że taki sobie poprzedni numer oraz ten to łapanie oddechu po udanym 09/2021. Na szczęście kolejny był Jacek Inglot i on uratował sytuację opowiadaniem “Saper”. Nie wiem na ile długi jest cykl wydawniczy NF, ale to opowiadanie jest komentarzem tego (albo obok tego), co się dzieje na naszej wschodniej granicy. Rzecz opowiedziana jest przekrojowo, bez skupiania się na pojedynczych postaciach oraz małych wydarzeniach. Kawałek historii, dziwnych dziejów naszego świata, z migrującym afrykańskim plemieniem oraz Polską w rolach głównych.
Pierwsze opowiadanie z działu zagranicznego to “Metaforazyna” Jeffa Noona. Miniatura, będąca formalną zabawą językiem. Trochę śmieszna, kompletnie nie fabularna, a powiedziałbym nawet, że mocno poetycka.
“Pogadamy?” Roberta Sheckleya to humorystyczne science-fiction. Jak to zwykle bywa, za humorem kryje się trochę gorzkiej prawdy, jednak autor nie robi z tego żadnej tajemnicy i bawi się tym niezbyt rozbudowanym moralizatorstwem tak samo, jak każdym innym elementem omawianej prozy, więc nie razi to w oczy. Zabawa dotyczy tu międzygatunkowego kontaktu i tym razem popularny topos nieprzekładalności kultur i kodów porozumiewania się jest opowiedziany z perspektywy kosmicznego cwaniaka, mającego w służbie rozbudowany system prawny, a rozgryzającego obcych na bazie lingwistycznej wiedzy.
“Blurpy”, ponownie Jeffa Noona to mocno karykaturalne wynaturzenie przyszłości. Wizja jest hiperboliczną ekstrapolacją współczesnych trendów. Autor nie sili się na wiarygodność i realizm, jednak przy tym moralizuje, można więc uznać, iż jest to swego rodzaju fantastyczna przypowieść.
“Wezwanie” Steve Toase to jedna z fajniejszych krótkich form horrorystycznych, jakie kiedykolwiek czytałem. Mimo, że opowiadanie nie jest długie, ma nastrój i to zbudowany błyskawicznie, wyczuwalny już niemal od pierwszych akapitów. Całość jest ciężka, demoniczna, pełna napięcia, a jednocześnie urzeka estetycznie mrocznym, mglistym klimatem północnej Anglii.
Następnie mamy Jeffa Noona po raz trzeci – “Sekcja zwłok mewki”. Nie za bardzo wiem, jak skomentować tę miniaturę. Napisana jest profesjonalnie, więc czyta się ok, ale sam pomysł jak dla mnie nie porywa i to sporo za mało jak na to, aby owinąć wokół tego samodzielne opowiadanie, nawet jeśli jest niespełna dwustronicowe.
“Trzy przesłuchania w kwestii obecności węzy w ludzkim krwiobiegu” Jamesa Alana Gardnera to rzecz dosyć frapująca. Trzy przesłuchania i trzy różne okresy w dziejach alternatywnej rzeczywistości – podobnej do naszej, jednak różniącej się przynajmniej jednym istotnym szczegółem. Dzięki tej skrótowej panoramie autor buduje historię jednego istotnego wątku kulturowego. Jest to ciekawe, momentami zabawne, nie przytłacza nawet, gdy świat nauki ściera się ze światem religii, jednak finalnie pokazuje, jak tkwiące w kulturze konflikty z czasem mogą wypaczyć cywilizację i zdeterminować czyny jednostek, nawet wbrew ich systemom wartości.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: