Nowa Fantastyka 11/2020
Listopadowa NF to numer queerowy, mający zadośćuczynić czytelnikom za opowiadanie Jacka Komudy z NF 7/2020, które odebrano jako atak na środowiska LGBT. Nie wyszło to najgorzej, chociaż to pewnie też kwestia nastawienia. Nie byłem uprzedzony do całego projektu stworzenia takiego tematycznego numeru, chociaż z drugiej strony uważam, iż ta perspektywa, jak i każda inna, nie powinna być wyodrębniania, lecz wpisana w całość fantastycznej narracji. Wyodrębnienie ostatecznie stanie się zalążkiem stygmatyzacji. Czyli opowiadania z elementami queer nie powinny mieć swojego numeru, ale po prostu powinny się w NF pojawiać, na takich samych zasadach, jak wszystkie inne treści. Czyli jeśli redakcja uznałaby, że warto je opublikować.
Recenzja będzie pewnie niezbyt obszerna, bo narodziny drugiego dziecka sprawiły, że ledwie się uporałem z lekturą. Skupię się więc na prozie.
“Podróż do wnętrza psa” Olgi Niziołek to wierd fiction. Setting opiera się na dziwacznym, mało koherentnym pomyśle, przez co całość ma klimat snu lub halucynacji, a nie alternatywnej rzeczywistości. Fabularnie też bez szału. Przeczytałem, ale polecam tylko tym, którzy nie cierpią na niedobór czasu i nie muszą wybierać, co przeczytają, a z czym już nie wyrobią.
“Tęczowy jednorożec, czyli wszystko już było” Witolda Jabłońskiego wypada dużo lepiej. Jest to fikcja historyczna, z akcją osadzoną w XII wieku, na początku rozbicia dzielnicowego Polski. Nie ma tu za dużo dziania się. Więcej estetyki, wrażeń, jest to więc proza głównie zmysłowa, także pod względem tego, co jest punktem centralnym tej opowieści.
Dziwaczna, postapokaliptyczna rzeczywistość opisana przez Michała Gołkowskiego w “Starsi panowie dwaj” wypada zdecydowanie najciekawiej. Fabuła nie jest złożona ani zaskakująca, ale wystarczająca do nadania odpowiedniego nastroju tej fantastycznej noweli. Estetyka zapada w pamięć, mimo że Gołkowski zajął niespełna 5 stron NF.
“Księgarnia na krańcu Ameryki” Charlie Jane Anders bazuje na prostym pomyśle. Jest on toporny, jednak całość odebrałem na tyle niezobowiązująco, że ta toporność zniknęła gdzieś między wierszami. Fabuła jest prosta i prowadzi do pociesznie krzepiącego zakończenia.
Dla odmiany “Naszym celem jest nie umrzeć” Merc Fenn Wolfmoor wprowadza ciężki, dystopijny klimat, w sposób wiarygodny budując niewiarygodną rzeczywistość. Jest to ekstrapolacja obecnych trendów, zagrożeń wypływających z coraz większej ingerencji technologii w nasze życie prywatne. Jednocześnie iskrą jasności w tym mroku jest również technologia – sztuczna inteligencja, co automatycznie daje plus z mojej strony – wierzę, iż silne SI, czyli w pełni autonomiczna świadomość, może odmienić naszą rzeczywistość na lepsze.
“Nic tu nie jest z pikseli” K.M. Szpary to również dosyć pesymistyczne spojrzenie na przyszłość. Chociaż za źródło smutku można tu uznać nie technologię, lecz nasze, ludzkie ułomności, którym technologia daje tylko dodatkowe pole do popisu – dzięki niej problemy z tożsamością stają się jeszcze bardziej złożone, a ich rozstrzygnięcia jeszcze mniej jednoznaczne.
“Krótka historia wielorybnictwa z uwagami o starożytnych praktykach” Nicasio Andres Reeda to pocztówka z kosmicznej przyszłości. Nie ma tu historii, jest jedynie atrakcyjny estetycznie pomysł. Przez pierwsze akapity byłem przekonany, że autora zainspirowało odkrycie obłoków pary wodnej wiszących w przestrzeni kosmicznej i właśnie w takich gigantycznych zbiornikach wodnych umieści swoje wieloryby, ale nie – pomysł był inny, też frapujący.
Tyle, jeśli chodzi o zawartość tego numeru Nowej Fantastyki. Ogólnie oceniam go pozytywnie – Jerzy Rzymowski wyszedł obronną ręką z całej sytuacji. Mam nadzieję. Bo w sumie nie wiem, jaka była recepcja tego NF wśród innych czytelników. Jak dla mnie – ok. Chociaż, o czym już napisałem wcześniej, perspektywa queer powinna po prostu być jedną z perspektyw fantastyki. Tak jak każda inna, ludzka perspektywa, która nie krzywdzi innych.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: