Nowa Fantastyka 10/2020
Ten numer NF za każdym razem biorę z przyjemnością do ręki. Powód? Na okładce zamiast kadru z filmu w końcu jest ładna, ręcznie wykonana grafika. Jest to obraz “Perseidy nad Krakowem” Rocha Urbaniaka.
A co w środku? We wstępniaku Jerzy Rzymowski pisze o paradoksie tego, że o ile w fikcyjnych historiach doceniamy złożoność, wielowarstwowość oraz wieloznaczność konfliktów, o tyle w prawdziwym życiu próbujemy rzeczywistość dzielić siekierą na dwa kawałki: ten dobry i ten zły. Według mnie przyczyną są emocje. Fikcja co prawda je wzbudza, jednak daje też większą szansę niż życie na oderwanie się od konkretu i ocenienie spraw z racjonalnego punktu widzenia. W życiu zazwyczaj jesteśmy zanurzeni w dzianie się, jesteśmy częścią zdarzeń i dotyczą one naszych interesów. To budzi emocje, a więc uproszczone schematy reagowania. Z uproszczonych schematów rodzą się uproszczone podziały. Tak to działa i dlatego każdy specjalista od marketingu i inżynierii społecznej wie, że trzeba się opierać na emocjach, a nie na racjonalności.
Tak, tak, te nasze wspaniałe emocje, to jest to, co nas może doprowadzić do zagłady.
Rozmowa z Jakubem Małeckim (przeprowadzona przez Agnieszkę Włokę) oraz recenzja jego książki (w sekcji Książka miesiąca – J. Małecki, “Saturnin”, recenzja autorstwa Tymoteusza Wronki) zachęciły mnie do zapoznania się z jego twórczością. Tak więc – jak wszystko inne ostatnio – “Saturnin” trafia na moją wciąż rosnącą listę “to do”.
W tekście “Starożytni obcy” Łukasz M. Wiśniewski pisze o paleoastronautyce. Mniej o niej samej, więcej o tym, jak jest osadzona w popkulturze. Uwielbiam ten temat. Wychowywałem się na książkach Erich von Dänikena i chociaż dzisiaj mam już do tego wszystkiego sporo dystansu, nadal ogromną przyjemność sprawia mi zapoznawanie się z rozważaniami o pradawnym kontakcie ludzkości z kosmitami. Artykuł Wiśniewskiego jest sposobem na zareklamowanie serii “Starożytni obcy” (“Ancient aliens”), emitowanego przez History Channel. Tak, to ten dokument z memiczną już postacią Giorgio Tsoukalosa.
Dział z prozą polską otwierają “Święci z Vukovaru” Krzysztofa Matkowskiego i Krzysztofa Rewiuka. Jest to na poły mistyczna, na poły oniryczna historia o rozliczaniu się z traumatyczną, wojenną przeszłością. Opowiadanie ok, chociaż nie jest to nic porywającego. Momentami tajemnica była zbyt odsłaniania i opowiadana zbyt dosłownie, jak na mój gust. Bez tej nadmiernej ekspozycji historia dużo by zyskała.
W “Algorytmach życia” Marta Sobiecka bawi się najaktualniejszym z tematów – pandemią groźnego wirusa. Dopiero COVID-19 pokazał nam, iż takie historie można pisać inaczej. Nie ma apokalipsy, jest za to społeczeństwo żyjące na innych zasadach oraz polityczne i finansowe elity, które i tę sytuację zaczynają obracać na swoją korzyść. Jest to opowiadanie o tym, jak rzecz tak ulotna, jak wartość ludzkiego życia, rozmywa się w bezlitosnej rzeczywistości kapitalistyczno-technologicznego dyktatu.
W dziale prozy zagranicznej “GSZeŚ” Vandany Singh zawiera bardzo frapującą wizję ludzkiej cywilizacji w niezbyt odległej przyszłości, gdy wskutek globalnego ocieplenia nasza wspaniała planeta zaczyna zamieniać się w gorący, nieprzyjazny śmietnik, a my, nie potrafiąc się zatrzymać, nadal eksploatujemy ją bez opamiętania. Wyręczają nas w tym gigantyczne, autonomiczne maszyny – Zaury. I to w nich, w tych pozornie bezmyślnych, samobieżnych fabrykach, budzi się iskra rewolucji.
Drugie opowiadanie zagraniczne to “Sekretne życie dziewięciu murzyńskich zębów Jerzego Waszyngtona” Phendersona Djèlí Clarka. Jest to zestaw krótkich, dziwacznych historyjek. Całkiem zabawne, ale bez szału.
W felietonie “Nie jestem taka jak inne” Rafał Kosik pisze o tkwiący we współczesnej kulturze konflikcie między indywidualizmem a masowością. Czy te dwie rzeczy są do pogodzenia? Indywidualizm jest modny, staje się pustym hasłem. Masowość to wygoda, co udowadniają nam chociażby algorytmy rządzące internetem i dopasowujące do naszych potrzeb nie tylko reklamy, ale też informacje (w ten sposób AI puszcza sobie bańki – informacyjne… hm, podobno nie mówienie wszystkiego to nie kłamstwo. Jeśli tak, to AI mogłoby nami manipulować bez konfliktu moralnego). Tutaj przypomniał mi się mój tekst – “No talent show”.
Łukasz Orbitowski spoglądając przez pryzmat koreańskiego horroru “Pragnienie” dochodzi do wniosku, że “Być może dobro wyrządziło więcej zła, niż samo zło”. Teza równie chwytliwa, co nieprawdziwa. Bazuje na uproszczeniu, a to z kolei na logicznym błędzie. Zaspokajanie czyichś potrzeb nie jest tożsame z dobrem. To nie jest to samo, co wydaje mi się oczywiste – czyjeś potrzeby zazwyczaj będą egoistyczne i ich zaspokojenie jak najbardziej może przynieść złe skutki. Dobro to dużo bardziej złożona sprawa niż się może wydawać. Sprowadzenie dobra do empatycznych gestów lub neurotycznych postaw wyrządzić może więcej zła, niż samo zło.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: