Nowa Fantastyka 07/2019
2 czerwca 2019 zmarł Maciej Parowski, pisarz, krytyk i redaktor – od 1982 roku związany z “Fantastyką”, a później “Nową Fantastyką”, najpierw jako redaktor działu z prozą polską (1982-2013), później także jako redaktor naczelny (1992-2003) oraz redaktor naczelny kwartalnika “Czas fantastyki”. Lipcowy numer czasopisma to pożegnanie z Maciejem Parowskim.
Ton, w jakim wypowiadają się o nim współpracownicy oraz osoby, które miały z nim do czynienia, można podsumować słowami Jerzego Rzymowskiego – “Maciek, Maciuś, Maciejka – tak mówiliśmy o nim w redakcji…”. Nie miałem przyjemności poznać pana Parowskiego, jednak z kierowanych do niego słów pożegnania buduję obraz osoby sympatycznej, żywej umysłowo i zaangażowanej. Zaangażowanej m.in. w literaturę fantastyczną, czego mogłem doświadczyć wiele lat temu (kilkanaście?), gdy przesłałem do redakcji “NF” jakieś opowiadanie. Oczywiście nie nadawało się do druku, jednak Maciej Parowski mimo to odpowiedział mi, krótko, ale dając nadzieję i zachętę na przyszłość. To niespotykane, bardzo rzadko osoby decyzyjne w redakcjach poświęcają chociaż chwilę uwagi tym, którzy i tak nie trafią na szpalty.
Dział z prozą polską z tego numeru trzyma poziom. Najbardziej (i to z całego wydania) przypadł mi do gustu “Sprzedawca gołębi” Jewgienija T. Olejniczaka. O ile może fabularnie nie jest to nic olśniewającego, to za to narracyjnie bardzo dobra rzecz. Akcja osadzona w Palestynie z czasów Jezusa ma w sobie sporo autentyczności, chociaż jednocześnie tekst jest napisany w nowoczesny, zdecydowany sposób. Formalnie jest to zgrabne na tyle, że nawet wynotowałem sobie cytat:
„Posłuchaj uważnie. Świat został wymyślony. Przy blasku ognisk. Zmyślasz już wtedy, kiedy opowiadasz o wczorajszym dniu. Odpowiednia historia – oto jest prawda. Bez niej mamy tylko nagromadzenie nieistotnych, przypadkowych zdarzeń. Wieczną przemianę substancji, jak uczy staruszek Heraklit. Jakieś mrowisko. Napisz mi wielką historię mrowiska, w dwunastu księgach. Potrafiłbyś?”.
Dalej mamy “Bohaterowie nie umierają nigdy” Pauli Wanarskiej – całkiem ciekawy pomysł fabularny osadzony w estetyce high fantasty. Nie mogę powiedzieć, że było to coś wyjątkowego, ale jednak w trakcie czytania odkryłem, iż pomysły autorki były inspirujące i pobudzały wyobraźnię.
Dział literatury zagranicznej otwiera krótka forma Neila Gaimana – “Małpa i dama”. Estetycznie określiłbym to jako skrzyżowanie mitu i komiksu. Następująca po tym “Reputacja” Karla Schroedera podejmuje bardzo aktualną tematykę kryptowalut i ich ewentualnego wielkoskalowego wpływu na rzeczywistość ekonomiczną i społeczną. Nie jest to eksperyment myślowy tak oczywisty, jak się może wydawać z doboru tematyki – warto przeczytać, bo autor wymyślił ciekawą wariację na temat możliwych dróg rozwoju pozarządowych środków płatności. Gdyby nie “Sprzedawca gołębi”, to właśnie ten tekst uznałbym za numer jeden tego wydania.
Ostatnia i jednocześnie, według mnie, najsłabsza fabuła to “Marsjański obelisk” Lindy Nagata. O ile estetycznie pomysł będący osią opowiadania (budowa białego obelisku na bezludnym Marsie, jako jedynej pamiątki, jaka miałaby pozostać po upadającej ludzkości) jest całkiem fajny, to reszta już nie bardzo. I fabularnie, i ze względu na dosyć siermiężną warstwę przekazu.
Po opowiadaniach znajduje się scenariusz do gry fabularnej “Zew Cthulhu”. Ciężko mi ocenić, czy dobry, bo zbyt długo nie miałem do czynienia z takimi materiałami i taką tematyką. Na pewno jednak obudził we mnie tęsknotę za rozegraniem (w końcu, po tylu latach) sesji.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: