Nowa Fantastyka 05/2022
We wstępniaku (“Mordor u bram”) Jerzy Rzymowski pisze o uleganiu złu, o tym, że jest to stopniowy proces staczania się w coraz większą ciemność. Oczywiście temat poruszony jest w kontekście wojny w Ukrainie. Konkluzja jest następująca: “Ścieżka zła z pozoru zawsze jest łatwiejsza, atrakcyjna, kusi prostymi odpowiedziami. Dobro zaś wymaga nieustannego wysiłku w przeciwstawianiu się korumpującym siłom, wyrzeczeń i poświęcenia”.
Myśl ta jest zgodna ze znanym cytatem przypisywanym Edmundowi Burke: “Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił”. Wojna w sposób bardzo dosłowny i namacalny pokazuje, że walka za złem lub walka o dobro to ogromne wyzwanie. Mi łatwo to pisać z perspektywy bezpiecznego miejsca – czuję, że każdego dnia zaciągam dług u Ukraińców, którzy, walcząc o swoją wolność, walczą też o bezpieczeństwo o ile nie całej, to przynajmniej wschodniej Europy. Jednak nawet w tym nie ma jednomyślności, ponieważ pojawia się wiele głosów za tym, abyśmy odpuścili sobie ten konflikt, ponieważ negatywnie odbije się on na naszej gospodarce. W kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę obóz ludzi, którzy postulują natychmiastowe układanie się z Rosją zwie się “realistami”, chociaż, o ironio, ich spojrzenie na geopolitykę wydaje się bardzo odrealnione. Scenariusz zaspokajania zbrodniczego reżimu w celu złagodzenia go przerabialiśmy już w latach 30. XX wieku i efekt wszyscy znamy. Zwało się to appeasment i pozwoliło Hitlerowi urosnąć w siłę. Oczywiście – historyczne scenariusze nie muszą się powtarzać i analogia nie jest ostateczną metodą wyjaśniania rzeczywistości i przewidywania zdarzeń. Jednak jest to jakaś podstawa i mnie dużo bardziej przekonuje to, niż zakładanie, iż jeśli oddamy Putinowi kawał Ukrainy (nota bene – jakim prawem możemy decydować o terytoriach suwerennego kraju?), to on się udobrucha i będziemy mogli wrócić do business as usual.
Mógłbym pisać o tym dużo, bo nadal głównie żyję tym konfliktem, jednak nie będę Was zamęczał. To jest nie bardziej niż to wyniknie z recenzenckich czynności, ponieważ ten numer NF jest dedykowany Ukrainie. Trafiamy w nim m.in. na omówienie ideologicznego i politycznego zjawiska jakim jest książka “Trzecie Imperium. Rosja, która powinna być” Michaiła Juriewa. Temat jest rozległy, ale w skrócie wygląda to tak, że wydana w 2006 powieść fantastyczna stała się duchową inspiracją rosyjskich imperialistów. Sam Putin zalicza tę książkę do swoich ulubionych, a Aleksander Dugin, główny ideolog moskiewskich zbrodniarzy i doradca prezydenta Federacji Rosyjskiej, na odwrocie jednego z wydań “Trzeciego Imperium…” zamieścił swoją złotą myśl: “To jest Rosja, za którą należy zabijać i umrzeć”. Za co trzeba umierać? Co znajdziemy na kartach tego dzieła? Opowieść o Rosji, która zwyciężyła bitwę o zniszczenie demokracji (to nie jest interpretacja, tylko cel działań wyrażony wprost przez samego autora). W ruskim mirze naród rosyjski stoi ponad wszystkimi innymi, przy czym nie jest to nawet najwyższe miejsce w hierarchii, ale bycie całkowicie poza nią. Ogólnie – trwoga i dramat, bo książka ta daje nam wgląd w to, co siedzi w głowach moskiewskich decydentów.
Dział prozy polskiej otwiera Agnieszka Fulińska z “Na drogach herosów”. Opowiadanie takie sobie, ale za to przynosi ciekawą wiedzę o tym, iż sławetna Wyspa Węży to miejsce mocno zakotwiczone w greckiej mitologii – to tam miał zostać pochowany Achilles. [➤ KSIĄŻKI AGNIESZKI FULIŃSKIEJ]
“Pierogi jak u mamy” Krystyny Chodorowskiej to sprawnie napisana niemal reporterska rzecz, w której fantastyka jest raczej nieistotnym, kosmetycznym dodatkiem. Jest to krótki wgląd w emocjonalny i kulturowy tygiel związany z masowym napływem Ukraińców uciekających od wojny. [➤ KSIĄŻKI KRYSTYNY CHODOROWSKIEJ]
“Sen zielonego rycerza” Agnieszki Rogowskiej jest całkiem frapujący estetycznie, fabularnie spięty w poprawną całość.
W dziale prozy zagranicznej na początek dostajemy “Środek śniegu” Ołeksija Gedeonowa. Jest to bardzo spranie napisana, krótka forma, wycyzelowana miniatura nastrojem przypominająca ludową bajkę. Jednocześnie jest to pełna niewyrażonego żalu krytyka wojny.
W “Fabrycznymm powietrzu” Omara El Akkada mamy do czynienia z opaczną fantastyką społecznie zaangażowaną. Koniec końców okazuje się, że bliższa koszula ciału i tam, gdzie człowiek walczy o zaspokojenie podstawowych potrzeb, ideały stają się zbytkiem. [➤ KSIĄŻKI OMARA EL AKKADA]
Kolejne opowiadanie to “Prawdziwe życie Iwana Iljicza” Mychajła Nazarenko. Jest to satyra na trend w rosyjskiej fantastyce – historie o “popadańcach”, czyli osobach, które trafiają do różnych okresów przeszłości i tam starają się zmienić bieg historii tak, aby Rosja była potężniejsza.
“Rakietą do piekła” Jeffrey’a Forda to świetnie napisane humorystyczne science fiction. Kilka pierwszych akapitów wzbudziło mój opór, jednak później wkręciłem się w swadę opowiadającego i czułem się tak, jakbym był jedną z tych osób w barze, którym narrator sprzedaje swoją historię. A historia ta jest tak niedorzeczna i zlepiona ze świetnie rozpoznawalnych foliarskich kalek, że nie sposób się przy tym dobrze nie bawić. [➤ KSIĄŻKI JEFFREY’A FORDA]
Jest jeszcze jedno opowiadanie – “Roszpunka” Wołodymyra Areniewa. Nastrojowe, mesmeryczne… ciężko mi napisać cokolwiek więcej, bo fabularnie tam nic specjalnie nie ma, chociaż jako krótka forma broni się samą estetyką.
Na koniec wrzucę jeszcze cytat z felietonu Łukasza Orbitowskiego, z którym zdarza mi się czuć podobnie:
“Ta Ameryka wzięła mi się z wczesnej młodości, kiedy oglądałem zachodnie filmy o dzieciakach z prowincji. Mieli tam pokoje na poddaszach, plastikowe potwory i rowery z kartami do gry przy kołach. Czytali mnóstwo komiksów i znali na pamięć wszystkie odcinki Star Treka. Ich życie wydawało się pełniejsze, a już na pewno bardziej kolorowe niż moje – niedorzecznego, małego marzyciela, który za wszelką cenę chciał być gdzie indziej, kimś innym, kimkolwiek byleby tylko nie sobą.
Coś z tego żalu zostało do dzisiaj. Wystarczy idiotyczny, stary film bym zaczął załować, że nie dorastałem w Kalifornii, w latach osiemdziesiątych”.
Napisawszy, co napisanym być powinno, wracam do lektury „Chodź ze mną”.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: