Nowa Fantastyka 03/2022

Last modified date

Comments: 0

Okładka magazynu Nowa Fantastyka 03/2022

Z trudem przebrnąłem przez ten numer NF. Nie dlatego, że jest kiepski. Z powodu wojny w Ukrainie. Agresja Rosji na naszych wschodnich sąsiadów kompletnie wybiła mnie z rytmu i od kiedy się rozpoczęła, żyję głównie wieściami z frontu i nadzieją na zakończenie dobre dla Ukrainy.

Za wschodnią granicą Rosja wciela w życie militarną zagładę, a tematem marcowego numeru „Nowej Fantastyki” jest katastrofa klimatyczna. Bardzo ciekawe, jednak bieżące wydarzenia skłaniają mnie do zastanawiania się, czy nie nazbyt to wydumane, bo być może zgotujemy sobie zagładę dużo szybciej. Lub nie, ale będziemy trwać w takim geopolitycznym układzie, iż cywilizacyjne seppuku być może byłoby korzystniejszym rozwiązaniem.

Przejdźmy do prozy.

Dział polski otwiera “Rezerwat” Błażeja Jaworowskiego. To bardzo plastyczna i wciągająca wizja czasów klimatycznej apokalipsy wypełnionej żarliwą, ale też bardzo swoistą religijnością.

Kolejny jest “Powój” Bartka Świderskiego z pomysłem może i mającym potencjał, zarówno dramatyczny, jak i estetyczny, jednak zrealizowanym w sposób zbytnio siermiężny, teatralny. Brakuje w tym życia, zdecydowanie.

“Wiatr ma kolor krwi” to bardzo soczyste science fiction w wykonaniu Przemysława Hytrosia. Estetycznie pomysł to dla mnie bomba, idealny do przedstawienia przez którąś ze sztuk wizualnych. Za to jeśli chodzi o dramatyzm, to nie ma tu zbyt wiele – fabuła jest, bo musi być. To scena robi całą robotę.

“Nie jesteśmy feniksami” Johna Wiswella to miniatura otwierająca dział prozy zagranicznej. Jednostronicowy tekst z ok nastrojem. Nic więcej nie jestem w stanie o tym napisać.

“Na łasce wiatru” Scotta Dorscha to urzekająca, mocno poetycka wizja klimatycznego postapo. Mało to wiarygodne, jednak to nie wiarygodność była tu intencją autora. Opowiadanie jest liryczne, na swój sposób krzepiące, choć w ujęciu formalnym – nie dające żadnej nadziei.

No i na koniec gwiazda numeru. Lubię sobie popłakać do dobrej literatury, a właśnie tym jest “Rodzisz się, eksplodując” Richa Larsona. Jest to forma nieco dłuższa od pozostałych z tego numeru, więc autor miał też więcej przestrzeni do zbudowania wiarygodnego świata po kontakcie z obcą cywilizacją. Jednak przebieg i rodzaj tego kontaktu nie przypomina niczego z typowych scenariuszy. Prowadzi do przemiany ludzkości. To jest szeroki, ogólny wymiar tego opowiadania. Tło, na które autor nałożył prostą historię zwykłych ludzi. I właśnie ten wątek jest gorącą krwią opowiadania – zostawił mnie ze łzami w oczach.

 


Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie:

Postaw mi kawę na buycoffee.to

>> Kup Nową Fantastykę <<

Maciek

O AUTORZE: Czterdziestolatek, szczęśliwy mąż i tato. Bardzo lubię czytać, zarówno książki fabularne, jak i wiedzowe, chociaż ostatnio mam na to niewiele czasu. Hobby to także granie, obecnie na PS4 (z grami komputerowymi jestem zrośnięty jak z książkami, bo gram od czasów 8-bitowego Atari). Pisać lubię i muszę - to od zawsze moja naturalna potrzeba. Tego bloga założyłem, aby od czasu do czasu tę potrzebę zaspokoić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Post comment