Nowa Fantastyka 02/2022
Odnoszę przykre wrażenie, że NF zamieniło się w broszurę korporacyjną Netflixa i CD Projektu. W tym numerze również nie udało się uniknąć Wiedźmina, chociaż (na szczęście) stężenie powoli chyba maleje.
Zahaczę więc pokrótce o tekst “Psychoanaliza Geralta” Joanny Kułakowskiej, w którym, zgodnie z obowiązującą linią, Geralt przedstawiany jest jako niezrozumiany odrzutek, potępiony outsider. Tak, ten sam Geralt, który podróżuje z kumplem Jaskrem, co i rusz spotyka starych, lojalnych przyjaciół, romansuje z czarodziejkami, a nawet ma okazję sprawdzać się w roli ojca. I jest w sumie pełną realizacją sztampy w konwencji fantasy. Czyli takie fabularne “zjedz ciastko i miej ciastko”. Problem ten jest mniej widoczny w książkach, w których Sapkowski stworzył potencjał do różnych interpretacji postaci. Jednak w grze położono nacisk na to sztuczne kreowanie niezwykłości, a w serialu rozziew między tym, kim niby ma być Wiedźmin, a kim rzeczywiście jest, to już przepaść, której rozum nie przeskoczy. Mam wrażenie, że Geralt stał się everymanem ludzi, którzy wiodą bardzo zwykłe życie, ale uważają, iż kompletnie wyłamują się z tej zwykłości. Bohater emo.
Lećmy dalej, do tego, co w NF kluczowe – czyli do prozy. Zaczynamy od polskiej.
“Delfi” Piotra Jedlińskiego to sf z akcją osadzoną w Polsce (co w sumie nie ma większego znaczenia, poza możliwością wtrącania do narracji lokalnych elementów). Akcja dzieje się w roku 2038. Rzeczywistość przeniknięta jest technologią, realność wymieszana z wirtualnością, a na horyzoncie pojawiają się nowe typy AI, o niepokojących zdolnościach. Podobnie jak w przypadku “Okopie nasz” tego autora (NF 11/2021), tak i tu doskwierała mi twórcza niedojrzałość. O ile pomysły w oderwaniu miały potencjał i pewnie nawet w tak skrótowym zestawieniu jak ta recenzja wypadają korzystnie, to niestety w opowiadaniu nic ciekawego z tego nie wyniknęło. Tej prozie brakuje gęstości i autentyczności.
Podobnie oceniam kolejne opowiadanie z działu polskiego – “Zapach snu” Katarzyny Krasińskiej. Chwilami nastrój jest nawet ok, jednak całość nie porywa. Jest to taka emocjonalna miniatura – mogłaby zostać znaleziona w szufladzie nastolatki. Ponownie, jak przy opowiadaniu Jedlińskiego, tak i tutaj zabrakło mi w tej prozie życia.
Ciekawie w zestawieniu z tymi dwoma tekstami wypadają “Ostatnie dni starej nocy” Michaela Swanwicka. Jest to retelling (lub opowiedzenie w ogóle bez pierwowzoru?) mitu kryjącego się za trzema skałami stojącymi na islandzkiej plaży Reynisfjara. Mają to być dwa skamieniałe olbrzymy, które świt zastał podczas wyciągania na brzeg łodzi. Swanwick opowiada to z ogromną sprawnością warsztatową, krzesząc z tej prostej historii prawdziwe fajerwerki wyobraźni. Jednocześnie udaje mu się doskonale zachować surowość oraz monumentalność prawdziwego, światotwórczego mitu. Temat jest więc prosty, jednak realizacja tak wzorowa, że opowiadanie sprawia mnóstwo frajdy i zapada w pamięci.
Zbyt dużym bagażem fabularnym nie może się też pochwalić kolejne opowiadanie z działu prozy zagranicznej – “Vici” Naomi Novik. Stwierdzę nawet, że ta historia to banał, jednak – ponownie – opowiedziany tak sprawnie, że czyta się to z przyjemnością i na koniec nie ma się pretensji do autorki o zmarnowany czas.
Ostatnie opowiadanie tego numeru to “Elegia dla Gabrielle, patronki uzdrowicieli, dziewek nierządnych i szlachetnych złodziei” Kelly Barnhill. Ponownie mamy do czynienia z formą udającą świadectwo minionych wydarzeń. Mistyczna historia o przewrotności przeznaczenia opowiedziana jest nastrojowo i w odpowiednim tempie, budującym klimat rodem z baśni.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: