I dlatego lubię mówić z tobą
Od dziecka stykałem się z legendą, że w noc wigilijną zwierzęta mogą przemówić ludzkim głosem. Więc gdy mój kot nocą 24 grudnia wypowiedział moje imię, byłem co prawda zaskoczony, jednak zaskoczenie to bardzo szybko ustąpiło dzikiej radości. Jako dziecko marzyłem o tym, aby odezwał się do mnie nasz pies i wyobrażałem sobie, że byłby najfajniejszym kumplem. Nie udało się, ale za to teraz, kilkadziesiąt lat później, przemawiał do mnie mój kot. Siedziałem w fotelu, czytając książkę, którą dostałem w prezencie, a on przyszedł, stanął naprzeciwko mnie i powiedział miękkim, basowym głosem (takim głosem, który był idealnym przełożeniem kociego mruczenia na ludzki głos):
– Robert.
Po chwili konsternacji wpadłem w euforię:
– Szary, ty mówisz! To znaczy wiem, że tylko teraz, ale odezwałeś się! Jest tyle rzeczy, o których możemy porozmawiać, jesteś moim kumplem, jak syn prawie! Zawsze się zastanawiam, o czym ty myślisz! Kurde, Szary! Pamiętasz, jak cię znalazłem obok śmietnika? Jak próbowałeś uciekać, ale jednocześnie co chwilę zatrzymywałeś się i oglądałeś na mnie, jakbyś chciał, bym cię jednak złapał? To chciałeś, czy nie, Szary, powiedz? Albo później, jak płakałeś po nocach – za czym ty płakałeś? Albo jak dałeś dyla przez okno i znalazłem cię dopiero tydzień później, przez ogłoszenie… Gdzie ty wtedy byłeś? Prawie umarłem ze strachu! Szary, kurde, gadaj!
– Daj jeść – powiedział Szary, odwrócił się i z uniesionym ogonem ruszył w stronę kuchni.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: