Hoł, hoł, hoł!
Kocham ten wspaniały czas, gdy domy pysznią się świątecznymi iluminacjami, wszędzie słychać kolędy, a ludzie niecierpliwie czekają na czarodziejski wieczór. Wyczuwam w nich ekscytację. Wyczuwam ją też w sobie. W końcu również czekam – cały długi rok, aż nareszcie będę mógł uczesać moją siwą brodę, wdziać czerwony strój i z okrzykiem “Hoł, hoł, hoł!” wędrować ulicami miasta.
To takie cudowne, że jednak potrafią być kochający i ufni! Każdy zaczyna wierzyć w Świętego. Pukam i otwierają się ich drzwi, otwierają się ich serca, później szeroko otwierają się ich oczy, gdy z pękatego worka wyciągam wielki, rzeźnicki nóż.
Podobało Ci się? Wspieraj moje pisanie: